Chcę się podzielić z Wami swoimi spostrzeżeniami, refleksjami, które towarzyszyły mi w ciągu mojego długiego życia. Przeżyłam czasów wiele, jak na jedno pokolenie – za dużo. Będzie to moje epitafium.

Każdy dzień mojego życia rozpoczynam słowami: „Bądź pochwalony Panie, który pozwoliłeś mi żyć aż do dzisiejszego poranka”. Są to słowa św. Wacława, męczennika, który panował w Czechach w X wieku.

Moje życie, a szczególnie jego końcówkę zawierzyłam Opatrzności Bożej i Matce i Królowej Karmelu słowami:

„Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka, mówi do Pana <Tyś moją ucieczką i twierdzą, Boże mój, któremu ufam>”

Ps 91

„Cokolwiek Boża Opatrzność nakazuje, wszystko zmierza ku prawdziwemu pożytkowi, a przede wszystkim ku postępowi na drodze rozwoju wewnętrznego duszy”

św. Rafał Kalinowski

„Całuję rękę Twej Opatrzności i całkowicie Tobie się oddaje Panie. Prowadź mnie Ojcze Niebieski, czyń ze mną co Ci się podoba”

bł. bp Jerzy Matulewicz

Słowa modlitwy „Bądź wola Twoja” powinny stać się dla chrześcijan normą życia.

„Nam do końca życia pozostanie ta droga, gdyż nigdy nie możemy być pewni, ze zawsze znajdujemy się na drodze, która wiedzie do Boga”

św. Teresa Benedykta od Krzyża

Przyjęcie woli Bożej będzie często wymagać niejednej próby i niejednej ufnej modlitwy do Ducha Świętego o dar mądrości. Proces ten wymaga walk i właśnie to stanowi o jego wielkiej wartości. Ten typ ofiary ma moc. Może wyjednać u Bożego Serca ogromne łaski. Ofiara z własnej woli jest najtrudniejsza, jaką może złożyć człowiek i właśnie dlatego w ocenie Boga stoi tak wysoko. Z naszej strony wystarczy trudzić się, dźwigać i zawierzać Bogu, choćby się niewiele rozumiało.

W życiu duchowym nie chodzi o bezkrytyczne naśladownictwo, lecz o odkrycie własnego, a przez to odmiennego dla każdej ludzkiej istoty, rytmu podążania do Boga. Inna była droga św. Jana, inna św. Piotra, inna Nikodema, Weroniki, św. Marii Magdaleny. Każdy ma swoją drogę, którą mu wyznacza łaska. Najważniejsze, żeby człowiek nie odmówił pójścia za nią.

„Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy. Sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości –  życie nieskalane”

Mdr 4, 8-9

Starość wieńczy życie. Jest czasem żniw tego, czego się nauczyliśmy, co wycierpieliśmy i wytrzymaliśmy. W cierpieniu drzemie ogromna moc zdolna przyśpieszyć czas takiej duchowej dojrzałości, która czyni człowieka gotowym do spotkania z Chrystusem w doświadczeniu śmierci. Śmierć przyjęta z miłosnym przylgnięciem do woli Pana, jest prawdziwą śmiercią z miłości, chociaż by była pozbawiona uniesień i połączona z oporem natury. 

Śmierć każdego człowieka jest najgłębszą tajemnicą, w której skupia się doświadczenie mijającego życia. Śmierć nie jest końcem, tylko przejściem w inny świat. To wskazówka, ze trzeba iść dalej. By być spokojnym w momencie śmierci. Nie należy żyć tylko dla siebie. Bo najważniejsza w życiu jest miłość i właśnie z niej będziemy sądzeni (ks. Jan Twardowski).

Mówi się często, że Bóg zabiera nas do Siebie wówczas, gdy jesteśmy najbardziej przygotowani (św. Rafał Kalinowski). Śmierć już nie jest takim złem, skoro po niej przychodzi zmartwychwstanie, to jest zwycięstwo nad śmiercią. Życie i śmierć są w ręku Boga.

Na zakończenie proszę Pana Boga o przebaczenie za wszystkie czyny, które we mnie nie podobały się Tobie i obrażały Cię od mego narodzenia aż do chwili obecnej.

Dziękuję Panu Jezusowi i Matce Bożej za:

  • moją długowieczność
  • za wszelkie dobro i za trudne doświadczenia
  • a szczególnie za powołanie do III Zakonu Karmelitów Bosych.

Jeszcze na zakończenie uprzejmie zapraszam wszystkich na mój pogrzeb.