„O Serce najlitościwsze, ratuj mnie przez nieskończone miłosierdzie Twoje! Niech mnie nie zgubi mnóstwo grzechów moich!”

Modlitwa św. Małgorzaty Marii

W rodzinie

Małgorzata Maria urodziła się 22 lipca 1647 roku we wsi  Lauthecourt w diecezji Autun, w rodzinie Klaudiusza – sędziego oraz królewskiego notariusza – i Filiberty Lamyn Alacoque’a. Trzy dni po narodzinach Małgorzata została ochrzczona. Od wczesnej młodości Małgorzata Maria była w szczególny sposób  prowadzona przez Boga.

„Skoro tylko mój duch doszedł do wieku rozeznania, wszczepiłeś w moją duszę tak wielkie obrzydzenie do grzechu, że najmniejsze uchybienie było źródłem mego niewypowiedzianego bólu…”

W wieku około 4-5 lat dziewczynka złożyła ślub dozgonnej czystości.

„Nie zdając sobie z tego sprawy, czułam się wewnętrznie zmuszona do wypowiedzenia następujących słów: Mój Boże, Tobie poświęcam moją czystość i Tobie ślubuję dozgonne dziewictwo (…) Jeszcze nie rozumiałam tego, co uczyniłam, ani co znaczy słowo ślub, a tym bardziej ślub czystości”.

Rezygnowała z hałaśliwych zabaw typowych dla jej wieku, szukała schronienia w lesie, aby modlić się w samotności.

Wkrótce spotkały ją trudne doświadczenia. Kiedy miała osiem lat, zmarł jej ojciec, zostawiając pod opieką żony pięcioro dzieci.

„Wtedy to umieszczono mnie na pensji prowadzonej przez zakonnice (siostry Klaryski z Charolles). Tu przystąpiłam do Pierwszej Komunii św., mając około dziewięciu lat.”

Małgorzata pragnęła pozostać u sióstr, pobierać od nich nauki, a zwłaszcza, podobnie jak one, dążyć do świętości. Niebawem jednak z powodu ciężkiej i tajemniczej choroby musiała powrócić do domu.

„Niestety, zapadłam na pewną chorobę tak ciężką, że w ciągu czterech lat nie mogłam chodzić. Kości wprost przeświecały mi spod skóry (…). Nie można było znaleźć innego lekarstwa na moje dolegliwości, jak tylko poświęcić się Najświętszej Dziewicy obiecując, że jeśli wyzdrowieję, zostanę jedną z Jej córek. Zaledwie uczyniłam ten ślub, nagle odzyskałam zdrowie.” Małgorzata miała wtedy około trzynastu lat.

Po odzyskaniu zdrowia otaczający ją świat wciąż miał wpływ na duszę młodej dziewczyny. Zaczęła cenić sobie swobodę, przyjęła światowe zwyczaje, lubiła się bawić, stroić i przebywać w towarzystwie swoich rówieśników.

Matka Małgorzaty oddała swój majątek w zarząd kilku osobom z rodziny. W wyniku podjęcia tej decyzji rodzina znalazła się w trudnej sytuacji przynoszącej wiele cierpienia.

„Nie miałyśmy więc już żadnej władzy w domu i nie śmiałyśmy niczego zrobić bez pozwolenia. To był stan ustawicznej wojny; wszystko było pod zamknięciem do tego stopnia, że często nie miałam co włożyć na siebie (…) nie mogłam niczego zrobić ani wyjść z domu bez pozwolenia tych trzech osób (…) I tak upływały mi całe dnie bez jedzenia i picia (…) jacyś biedni ludzie z wioski, tknięci współczuciem, przynosili mi pod wieczór trochę mleka i owoców (…), często bałam się tknąć czegokolwiek na stole (…).”

Gdy Małgorzata miała piętnaście i pół roku, jej mama ciężko zachorowała. Nikt nie pomagał jej w opiece nad matką. Wiejski lekarz odchodząc powiedział, że tylko cud mógłby jej pomóc.

„Podczas choroby matki prawie że nie kładłam się do łóżka i nie sypiałam, również prawie że nie jadłam i bardzo często upływały mi dni bez jedzenia. Nikt się tym nie przejmował ani nie okazywał mi współczucia”.

Gdzie szukała ratunku w tak wielkich cierpieniach?

„Jedyną moją ucieczką była Najświętsza Dziewica i mój najwyższy Pan, którym mogłam się zwierzyć z moich utrapień, w jakich byłam wówczas pogrążona (…) We łzach wyjawiałam tajniki serca memu Bogu.”

U Niego też uprosiła łaskę uzdrowienia dla swojej matki.

W Małgorzacie wciąż toczyła się wewnętrzna walka między miłością do matki, a pragnieniem odpowiedzi na Boże wezwanie, by dotrzymała ślubu wieczystej czystości. Ponieważ nie brakowało młodzieńców starających się o jej rękę, musiała stale opierać się naciskom ukochanej matki i pozostałych krewnych, którzy uważali, że panna w wieku dwudziestu lat powinna wyjść za mąż.

Z drugiej strony Jezus ”dał mi poznać, ze On jest najpiękniejszy, najbogatszy, najpotężniejszy i pod każdym względem najdoskonalszy ze wszystkich kandydatów do mojej ręki i przypomniał mi, że już od wielu lat jestem Mu obiecana.”

Gdy już podjęła ostateczną decyzję wstąpienia do zakonu, rozpoczęła się w rodzinie kolejna dyskusja, do jakiego zakonu ma wstąpić. Sugerowano jej klasztor Urszulanek.

Małgorzata czuła jednak, że jej powołaniem jest Zakon Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny (Wizytki).

„Proponowano mi klasztory w różnych miejscach, gdy jednak padła nazwa Paray, moje serce zadrżało z radości i natychmiast zgodziłam się.”

Jej długa walka wewnętrzna zakończyła się, gdy w wieku 24 lat, 20 czerwca 1671 roku wstąpiła do Zakonu Nawiedzenia NMP w Paray-le-Monial.

W klasztorze

Radość

„Skoro tylko przekroczyłam próg klasztoru w Paray, usłyszałam w moim wnętrzu następujące słowa: To jest miejsce, w którym chcę cię mieć…”

Niech sama opowie o swoim szczęściu.

„W końcu nadszedł ten upragniony dzień, w którym mogłam definitywnie pożegnać świat. Jeszcze nigdy nie odczuwałam tyle radości i pewności co do słusznej decyzji (…) Wydawało mi się, jakbym była niewolnicą uwolnioną z więzów, aby znaleźć się w domu swego Oblubieńca, posiąść Jego dobra i cieszyć się Jego obecnością i miłością.”

Posłuszeństwo

Od początku pobytu w klasztorze Małgorzata Maria wykazywała postawę pełnego posłuszeństwa wobec przełożonej klasztoru oraz mistrzyni nowicjatu. W obu „widziałam zastępczynie Chrystusa na ziemi. (…) byłam szczęśliwa, mogąc być tak uzależniona w posłuszeństwie, że każde jej (mistrzyni nowicjatu) słowo było dla mnie jakby wyrocznią. Nic też nie było w stanie wzbudzić we mnie niepokoju, odkąd zaczęłam żyć w posłuszeństwie.”

Już w początkowym okresie swego życia zakonnego doświadczała mistycznych spotkań z Jezusem Chrystusem, który tak całkowicie zawładnął jej duszą, iż zaniepokojone tym przełożona i mistrzyni nowicjatu oświadczyły jej wprost, że tego rodzaju nadzwyczajności nie pasują do córek Nawiedzenia. Aby być im posłuszną i żyć charyzmatem zakonu, czyniła ogromne wysiłki, by medytacje odprawiać tak, jak jej zalecano, ale bezskutecznie.

Gdy z tego powodu popadła w skrajne przygnębienie, Jezus pocieszał ją: „Wiedz, że przez tę walkę i sprzeciw nie czuję się w najmniejszym stopniu urażony, ponieważ czynisz to z posłuszeństwa, dla którego i Ja oddałem swe życie. (…) Dlatego nie tylko powinnaś czynić to wszystko, co ci nakazują przełożone, ale nawet chcę, abyś nic nie czyniła z tego, co Ja ci nakazuję, bez ich pozwolenia. Miłuję posłuszeństwo i bez niego nie można Mi się podobać”.

W innym miejscu powiedział też Małgorzacie Marii, że jeśli idzie o osobę zakonną, jej najmniejszy sprzeciw wobec przełożonych jest dla Niego wykroczeniem nie do zniesienia.

I jeszcze raz:

„Ilekroć będziesz działać w duchu posłuszeństwa, szatan nie będzie miał władzy nad tobą – posłusznemu nie może on nic uczynić”.

Jezus do św. Małgorzaty

Trzy wielkie objawienia Pana Jezusa (1673 – 1675)

Objawienia w Paray-le-Monial są przypomnieniem tej podstawowej prawdy chrześcijańskiej wiary, że Bóg jest miłością i miłość tę najpełniej objawił ludziom w swoim Synu. Nowością w stosunku do Objawienia biblijnego i apostolskiego jest przede wszystkim symbol serca, który sugestywnie tę miłość wyraża.

„Gdy pewnego razu znów klęczałam przed Najświętszym Sakramentem (27.12.1673) (…) odsłonił przede mną cuda swojej miłości i niewypowiedziane tajemnice swojego Najświętszego Serca. Dotychczas ukrywał je przede mną, a teraz ukazał mi je po raz pierwszy i to w tak realistyczny i wyraźny sposób(…) Moje Boskie Serce – powiedział do mnie – jest tak rozpalone miłością do ludzi, a w szczególności do ciebie, że już nie może dłużej tłumić w sobie płomieni tej palącej miłości. Ono chce ją rozlać za twoim pośrednictwem i objawić ją ludziom, by ich ubogacić kosztownymi darami, które ci dopiero ukażę. Są one zawarte w uświęcających i zbawczych łaskach, a konieczne do powstrzymania będących nad przepaścią zatracenia.”

„W inny piątek, podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu, powiedział: (…) Postarasz się, by komunikować we wszystkie pierwsze piątki miesiąca. Każdej nocy z czwartku na piątek, dam ci udział w trwodze konania, którą dobrowolnie wziąłem na siebie w Ogrodzie Oliwnym (…) będziesz czuwać pomiędzy jedenastą godziną a północą i cały ten czas spędzisz w zjednoczeniu ze mną w pozycji leżącej z twarzą na ziemi. Będziesz to czynić zarówno dla uśmierzenia gniewu Bożego i uproszenia miłosierdzia dla grzeszników, jak i po to, by Mi nieco osłodzić gorycz, jakiej doznałem, gdy opuścili Mnie Apostołowie, a Ja musiałem ich zganić, że nawet jednej godziny nie mogli czuwać ze Mną.”

Tak więc św. Małgorzacie Marii zawdzięczamy nie tylko wyobrażenie Serca Jezusowego, otoczonego koroną cierniowa, nad którą góruje krzyż, ale także nabożeństwo dziewięciu pierwszych piątków miesiąca, kiedy to wiernych zachęca się do przystępowania do sakramentów świętych: pojednania i Eucharystii w intencji wynagradzania Najświętszemu Sercu Jezusowemu za grzechy własne i innych ludzi.

Któregoś dnia w oktawie Bożego Ciała usłyszała od Jezusa: „Przeto żądam od ciebie, aby w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała zostało ustanowione święto szczególnie po to, by uczcić moje Serce przez Komunię świętą i uroczyste akty przebłagania, w celu wynagrodzenia Mu za zniewagi doznane w czasie wystawienia na ołtarzach. Obiecuję ci także, że moje Serce otworzy się, aby spłynęły z Niego obfite strumienie Jego Boskiej miłości na tych, którzy Mu tę cześć okażą i zatroszczą się o to, by inni Mu ją okazywali”.

Trzeba tu wspomnieć, że Polska, jako pierwszy kraj na świecie, uzyskała pozwolenie Stolicy Apostolskiej na obchodzenie święta Najświętszego Serca Jezusowego, jeszcze przed rozbiorami, w roku 1756.

Zakończenie

Św. Małgorzata Maria zmarła 17 października 1690 r. w klasztorze w wieku 43 lat. Została ogłoszona błogosławioną przez papieża Piusa IX 18 września 1864 r., a kanonizowana 13 maja 1920 r. za pontyfikatu papieża Benedykta XV. W liturgii Kościoła katolickiego wspomnienie świętej Małgorzaty Marii Alacoque obchodzi się 14 października.

Obietnice Najświętszego Serca Pana Jezusa

Obietnice Jezusa Chrystusa dane za pośrednictwem św. Małgorzaty Marii Alacoque tym, którzy czcić będą Jego Najświętsze Serce:

  • Dam im wszystkie łaski potrzebne w ich stanie.
  • Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
  • Będę sam ich pociechą we wszystkich smutkach i utrapieniach życia.
  • Będę ich ucieczką najbezpieczniejszą w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
  • Błogosławić będę wszystkim ich zamiarom i sprawom.
  • Grzesznicy znajdą w Mym Sercu źródło i całe morze niewyczerpanego nigdy miłosierdzia.
  • Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
  • Dusze gorliwe szybko dostąpią wielkiej doskonałości.
  • Zleję obfite błogosławieństwo na te domy, w których obraz Serca Mego Boskiego będzie zawieszony i czczony.
  • Kapłanom dam moc zmiękczania serc najzatwardzialszych.
  • Imiona osób, które rozpowszechniać będą nabożeństwo do Mego Boskiego Serca, będą w nim zapisane i na zawsze w nim pozostaną.
  • Przystępującym przez 9 z rzędu pierwszych piątków miesiąca do Komunii Świętej dam łaskę pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski ani bez sakramentów świętych, a to Serce Moje stanie się dla nich ucieczką w godzinę śmierci.

Bibliografia

  1. Alacoque, M. M.: „Pamiętnik duchowy”.
  2. Benedykt XV: „Bulla Kanonizacyjna”.