Spotkanie ze św. Janem od Krzyża – część 3
Warszawska Wspólnota Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych po raz kolejny, tradycyjnie już, spotkała się na swoich rekolekcjach w dniach 26-30 sierpnia w domu rekolekcyjnym Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Laskach koło Warszawy. Uczestniczyło w nich 27 osób. Tematem tegorocznych rekolekcji była pierwsza księga „Drogi Na Górę Karmel”. Naszym przewodnikiem po dziele świętego był ojciec Bertold Dąbkowski OCD. Chcąc przedstawić cały zasób wiedzy, który przekazał nam ojciec, trzeba by poświęcić co najmniej kilka stron. Zadanie niełatwe, bo zawsze trudno osobom niewprawnym pisać o tak poważnych sprawach duchowych. Postaram się jednak nakreślić niewielki szkic zawierający najbardziej istotne punkty bez szczegółowego ich omawiana. Nasze zmagania z lekturą rozpoczęliśmy od zapoznania się ze schematem „Drogi na Górę Karmel”, czyli jakie treści obejmują kolejne księgi. W pierwszej omawianej przez nas księdze Św. Jan wprowadza w noc ciemną czynną zmysłów podczas której napotykamy liczne przeszkody utrudniające dotarcie do celu najważniejszego dla każdego wierzącego – do Boga i do zjednoczenia z Nim. W zależności jaką drogę obierzemy w życiu duchowym taki osiągniemy cel. Święty Jan zobrazował to rysunkiem. My mogliśmy prześledzić te drogi na podstawie ikony napisanej przez świecką karmelitankę ze wspólnoty sopockiej.U podstawy góry, czyli na początku wędrówki są do wyboru trzy drogi:
- Droga ducha błędnego, która nie prowadzi na szczyt i podążają nią wszyscy dla których najważniejsze w życiu są dobra doczesne
- Droga ducha niedoskonałego, która jest kręta, przez to zdecydowanie dłuższa i może nie starczyć czasu aby w tym życiu ziemskim dojść na szczyt góry. Znajdują się na niej ci, którzy wybrali dobra duchowe, ale przeszkody ziemskie bardzo opóźniają ich marsz.
- Wąska droga doskonałości, która jest krótka i prowadząca wprost na szczyt gdzie króluje chwała Pana. Tę drogę powinni wybrać ci, którzy chcą osiągnąć prawdziwy cel życia – Boga. Właściwą postawą jest zdążanie do Miłości, a nie podążanie drogą. Droga nie może być celem sama w sobie.
Wyszłam niepostrzeżona,
Gdy chata moja była uciszona.
Tą strofą zakończyć można podane w dużym skrócie treści, z którymi dane nam było zapoznać się w czasie konferencji.
Używając porównania motoryzacyjnego ojca Bertolda można podsumować tak: mało jest wśród nas kierowców rajdowych, którzy szybko i bezkolizyjnie przemierzą tę wąską drogę na górę, zdecydowana większość to „niedzielni” kierowcy, którzy odbijają się od bandy do bandy. Warto jednak pamiętać, że tam na górze czeka na nas Chrystus i rozciągają się piękne widoki.Oprócz konferencji w programie rekolekcji był czas na wspólne modlitwy, rekreację i posiłki. Dla chętnych dzień zaczynał się bardzo wcześnie odśpiewaniem Godzinek do Matki Bożej Szkaplerznej, później – już wspólnie – w ciągu dnia odmawialiśmy modlitwy Liturgii Godzin, koronkę do Miłosierdzia Bożego, w piątek przeszliśmy Drogę Krzyżową, w sobotę rozważaliśmy Tajemnice Radosne Różańca Świętego i ćwiczyliśmy pod czujnym uchem Chrystofory śpiew „Salve Regina”.
Na zakończenie jeszcze raz serdeczne podziękowania dla wszystkich bez których te rekolekcje nie odbyłyby się:
- wielkie Bóg zapłać ojcu Bertoldowi Dąbkowskiemu OCD za podjęcie trudu poprowadzenia nas po duchowych drogach ciemnych nocy,
- siostrom franciszkankom za dach nad głową i przygotowane posiłki,
- wszystkim uczestnikom rekolekcji za zawiązanie wspólnoty mocnej Duchem.