Warszawska Wspólnota Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych

pw. św. Rafała Kalinowskiego

Warszawska Wspólnota Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych

pw. św. Rafała Kalinowskiego

Sakramenty

Bóg szczególnie działa przez Sakramenty sprawowane przez Kościół.
W codziennym życiu świeckiego karmelity
szczególne znaczenie ma Eucharystia, w której odkrywa żywego Jezusa. Często także doświadcza Jego przebaczenia i umocnienia w sakramencie pokuty.

Modlitwa

Modlitwa

Świecki karmelita powołany jest do codziennej modlitwy rozumianej jako przebywanie z Tym, o którym wiemy że nas kocha. Jest to zarówno modlitwa wewnętrzna, jak i liturgiczna.
Wspólnota

Wspólnota

Bóg powołuje człowieka do zbawienia we wspólnocie Kościoła i do wspólnoty świętych z Trójcą Przenajświętszą (do Nieba).
Jedną z dróg tego powołania jest wejście do konkretnej wspólnoty Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych.

Charyzmatem Karmelu jest modlitwa

Jeśli jesteś praktykującym członkiem Kościoła Katolickiego,
który pod opieką Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, inspirowany przez św. Teresę od Jezusa i św. Jana od Krzyża,
poszukuje oblicza Bożego w modlitwie i służbie dla dobra Kościoła i potrzeb świata,

rozważ, czy Bóg nie zaprasza Cię do Wspólnoty Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych.

Myśli naszych świętych Patronów

Jest to wielki błąd nie ćwiczyć się, choćby kto już był wysoko, w pamięci na Człowieczeństwo Pana i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa.
Jeżeli jesteście w usposobieniu radosnym, patrzcie na Pana zmartwychwstałego… jeśli jesteście smutne i w strapieniu, patrzcie na Pana w Ogrójcu… mówcie do Niego i owszem; tylko nie sadźcie się na piękne i wytworne wyrazy, ale w słowach prostych, wprost z serca płynących.
Miłosierdzie Pańskie na wieki wyśpiewywać będę.
Jeśli czarci strachem nas przerażają, to tylko dlatego, że sami sobie do strachu powód dajemy naszym przywiązaniem do honorów, do majętności, do rozkoszy. Sami sobie wtedy winniśmy, że oni nas własną bronią naszą pobiją i sami w ich ręce składamy oręż, którym przeciw nim bronić się byliśmy powinni.
Cel mod­litwy znaj­dziemy raczej w miłości i prak­tycznych efek­tach wo­li, niż w spe­kulac­jach intelektualnych.
Jest wielkim szaleństwem chcieć być aniołem, gdy się jest człowiekiem – pomyśleć tylko, mamy ciało, które zresztą wcale nie jest takie złe.
Sądzę, że wszystko od tego zależy, by przystąpili do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, iż nie spoczną, póki nie staną u celu. Niech przyjdzie co chce, niech boli jak chce, niech szemrze kto chce, niech własna nieudolność stęka i mówi: nie dojdziesz, umrzesz po drodze, nie wytrzymasz tego wszystkiego, niech i cały świat się zwali z groźbami.
Niesłusznie jest myśleć, że nie ma mod­litwy, jeśli się nie ma cza­su i możli­wości odosobnienia.
Tak się drożymy, tak się ociągamy z oddaniem się Bogu bez podziału… łudząc siebie, żeśmy Bogu oddali wszystko, w rzeczy samej ofiarujemy Mu tylko dochód i owoc, a grunt i własność zatrzymujemy sobie.
Modlitwa nie jest to, moim zdaniem, nic innego jak tylko poufne i przyjacielskie z Bogiem przebywanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje.
Nieraz już o tym mówiłam, ale tak ważna to przestroga, że nie mogę nie powtórzyć jej tutaj. Chodzi mianowicie o to, aby przystępując do tej sprawy świętej nie myśleli o pociechach… Nie w tych bowiem pierwszych mieszkaniach jest miejsce, gdzie się zbiera mannę z nieba.
”Wygodnictwo i modlitwa nie mogą chodzić w parze.”
”Trze­ba umieć chwy­tać Pa­na Bo­ga za ser­ce. To jest Je­go słaba strona.
”Mod­litwa nie po­lega na tym, żeby dużo myśleć, ale na tym, żeby bar­dzo kochać.
Trzeba od samego początku starać się o to, byśmy chodzili przed Bogiem z weselem i swobodą wewnętrzną. Są bowiem tacy, którzy choć na chwilę zapomną czuwania nad sobą, już wszystką pobożność swoją mają za straconą.
Nie żądam od was wielkich o Nim rozmyślań, ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia – żądam tylko, abyście na Niego patrzyły. A ktoż wam może tego zabronić? Co wam może przeszkodzić, byście, gdy nie zdołacie uczynić nic więcej, nie miały zwrócić na Niego, choćby chwilowo, oczu duszy waszej.
Bóg jest cierpliwy, umie czekać długie dni, owszem, i lata całe, zwłaszcza gdy widzi wytrwałość i dobre pragnienia. Wytrwałości tu przede wszystkim potrzeba. Z nią niezawodnie odniesiemy korzyść.
Proszę o to tych, którzy już tę dobrą sprawę rozpoczęli, by przez obawę trudu i walki nie cofali się wstecz. Niech pomną, że gorsza od choroby jest recydywa, bo z choroby się powstaje, recydywa najczęściej zabija.
św. Teresa od Jezusa

matka Zakonu

Zawsze Bóg odkrywał przed ludźmi skarby swej mądrości i ducha, lecz teraz, gdy zło więcej odsłania oblicze, On hojniej je odkrywa.
Jeśli ślepy upada, nie podniesie się sam, a choćby się podniósł, pójdzie tam, gdzie nie należy.
Bardziej Bóg ceni w tobie pragnienie oschłości i cierpienia z miłości, niż wszystkie pociechy, widzenia duchowe i myśli, jakie byś mógł mieć.
Lepiej jest obciążonemu być z silnym, niż swobodnemu ze słabym; gdy jesteś obciążony, jesteś z Bogiem, twą mocą, który jest zawsze z utrapionymi; gdy jesteś wolny od trudu, jesteś tylko z samym sobą, czyli z całkowitą słabością. Cnota bowiem i męstwo duszy wzrasta i umacnia się w trudach znoszonych cierpliwie.
Kto sam upada, sam jest w upadku i niewiele ceni swoją duszę, kto sam sobie ufa.
Chociaż dla ludzi dobrej woli droga jest równa i słodka, to jednak postąpi na niej mało i z trudnością ten, kto nie ma dobrych nóg, odwagi, wytrwałości.
Dusza bez przewodnika, choćby miała cnotę, jest jak węgiel rozpalony, pozostawiony sobie; i raczej będzie ostygała, niż się rozpalała.
Kto chce być sam bez podpory i przewodnictwa kierownika, będzie jak drzewo bez właściciela, wyrosłe na polu, które choćby najwięcej miało owoców, nie dojrzeją one jednak nigdy, gdyż podróżni je zrywają.
Bardziej Bóg pragnie od ciebie choćby najmniejszego stopnia czystości duszy, niż największych dzieł, jakich możesz dokonać.
O Boże mój, któż Cię nie znajdzie według swej woli i pragnienia, gdy Cię szuka z czystą i pełną prostoty miłością? Wszak Ty sam ukazujesz się pierwszy i wychodzisz na spotkanie tych, którzy Cię szukają!
Drzewo pielęgnowane i strzeżone troską swego właściciela przyniesie mu w odpowiednim czasie owoce, których się spodziewa.
Kto obciążony upada, z trudnością będzie mógł powstać ze swym ciężarem.
Stłum twoje pożądanie, a znajdziesz to, czego pragnie twe serce. Bo czyż wiesz, że twe pragnienie jest według woli Bożej?
Jeżeli się nie lękasz upaść sam, jakże myślisz, że się sam podniesiesz? Wiedz, że dużo więcej może dwóch razem, niż jeden sam.
Bardziej Bóg żąda od ciebie choćby najmniejszego stopnia posłuszeństwa i uległości, niż wszystkich innych czynów, jakie chcesz podjąć dla Niego.

św. Jan od Krzyża

ojciec Zakonu

Rodzicielskiego serca bodaj nikt tu na ziemi, oprócz Boga, nie zastąpi.
Na służbie Bożej wszystko jest wiele, nic nie jest małe.
Człowiek jest tak wątłą i słabą istotą, że bez pomocy Bożej, bez częstego przeglądania sumienia, marnie ginie.
W wątpliwościach, pokusach, gdzie przytułek znajdę, jeżeli Ty mi, dobry Jezu, Serca Twego nie otworzysz? Odbierz wszystko, tylko nie usuwaj siebie.
Dni upływają, śmierć się zbliża. Oby też śmierć była początkiem wiecznego życia!
Wszędzie nędza, a tak mało ludzi zwraca wzrok w niebo.
Po świeżości poranka następuje upał południa, po nim łagodne światło zmierzchu, a potem – cisza. To samo dzieje się z twoją duszą, odrodzoną przez łaskę. nie mogłaś nacieszyć się pięknem jutrzenki, jaka wschodziła w twym sercu; dziś – znosić musisz gorący skwar południa, lecz pod koniec życia spokojne światło zmierzchu złagodzi upał dnia, a potem przyjdą ciemności, poprzedzające wzejście światłości wiecznej.
Gdy tak trudno i prawie niepodobna nieść pomoc i przynieść ulgę cierpiącym, zostaje tylko błagać Boga dla nich o ten pokój duszy poddanej Bogu i z nim pojednanej.
Boże, jeżeli mam żyć, to spraw, żebym już tylko dla Ciebie żył i w uczynkach podjętych z miłości Twej.
Maryjo, naczynie poważne, módl się za nas lekkomyślnych!
Bóg nie przestaje wymagać od nas własnej pracy, ale obok tego i zagląda w serce człowieka, łatwo się lituje nad słabością ludzką i zawsze jest obecny tam, gdzie sam człowiek wystarczyć nie może.
Najlepsze nawet sprawy, dokonywane na padole ziemskim, zawsze noszą na sobie znamię ludzkiej słabości
Póki człowiek znajduje się przy mądrych ludziach i mądrych książkach, zdaje mu się, że też on sam coś znaczy i umie. Pozostawiony zaś samotnie, bez żadnych poważniejszych pomocy zewnętrznych, pozbywa się złudzenia i postawiony, że tak powiem, w cztery oczy z Bogiem, poznaje swoją nędzę.
Wielu tylko często mię martwi swoją obojętnością w rzeczach wiary; pocieszam siebie tym, że sam byłem nie lepszym, bodaj nawet gorszym, nie tylko więc oni mnie tym nie odstręczają, ale nawet pociągają. Jeżeliby mię odepchnięto – czym byłbym obecnie?
Bóg pozwala prosić tylko o chleb powszedni, jeżeli zaś nie daje mi środków materialnych do wsparcia braci, to też może ma w tym swe widoki i każe mi nadrabiać modlitwą.
Po co uprzedzać wypadki. Bogu dziękować za dzień obecny.
Niech już Bóg zaradzi tam, gdzie zapobiegliwość ludzka ręce niemocne opuszcza przed nieprzełamaną dla siebie trudnością.
Proszę Boga, aby raczył ulżyć Twym cierpieniom, a jeśli w zamiarach swojej ojcowskiej opatrzności nie wysłucha tej modlitwy, nie przestanę go błagać, aby zechciał uczynić te cierpienia źródłem zasług dla ciebie.
Upokarzać się do głębi, ufać Jego miłosierdziu, a o przeszłości i poprzednich spowiedziach nie wolno rozmyślać.
Dziwne są cuda miłosierdzia Bożego i niepojęte drogi Opatrzności, którymi Bóg nawraca błądzących.
Masz być żołnierzem Chrystusa; nie żołnierzem, który szuka swojej przyjemności, lecz żołnierzem wiernym takiego Króla, który w pracy, w utrudzeniu, w cierpieniach przebył żywot swój.
Maryja zawsze i we wszystkim.
Póki na ziemi, cieszymy się najpiękniejszym darem nieba – przyjaźnią ludzką, aż póki w sferach niebieskich, jeżeli Bóg do końca życia łaskę da wytrwania, w obcowaniu świętych się spotkamy.
Nie wdawać się w żadne rozumowania, skąd, dlaczego, na co itd. Usposobienie obecne przyjmować po prostu jako wolę bożą. Upokarzać się do głębi – ufać Jego miłosierdziu, a o przeszłości i poprzednich spowiedziach nie wolno rozmyślać.
Miesiąc Maryi! Ileż to łask za pośrednictwem tej Pani naszej, tej pośredniczki naszej doznanych. nikogo nie zawiodła modlitwa i ucieczka do Królowej Nieba i ziemi.
Pewnego razu, gdy znalazłem się w niebezpieczeństwie utraty życia, odmówienie z gorącością ducha Zdrowaś Maryjo wybawiło mnie od zguby. Jaką potężną bronią jest modlitwa. Jak wszechmocne jest wstawiennictwo Najświętszej Panny.
Bóg mi tylko dał uznanie mojej nędzy i to uważam za jedyną moc moją.
Im lepiej poznamy siebie samych, tym bardziej zwrócimy się ku Bogu.
Żadne ataki nieprzyjaciół ludzkiej duszy nie mogą być straszne tym, którym za przewodniczkę do Chrystusa służy sama Matka Jego.
Nie sama częstotliwość w przystępowaniu do Stołu Pańskiego pożytek dla duszy przynosi, lecz i odpowiednie przygotowanie się do tego, a nadto i praktyczne pożytkowanie z tego pokarmu niebieskiego, przez nabywanie cnót i unikanie tych ułomności, które w zwyczaj się wkradają.
Cierpienie jest próbą wytrwałości.
Wszyscy mamy swoje pokusy.
Bóg obiera serce ze wszystkich przyrodzonych przywiązań, może dlatego, żeby więcej miejsca utworzyć dla takich, w których się więcej szuka nie siebie, lecz bliźnich.
Idąc drogą krzyża ze Zbawicielem, od Niego na wieki rozłączeni nie będziemy, a nadto i bliźnich do Jezusa przygarniemy.
Nieszczęśliwym i cierpiącym Bóg dodaje otuchy i wytrwałości, smutniej mi za tych, którzy unikają cierpienia i szukają pociechy tam, skąd uciekać wypada.
Stoję nad grobem, wkrótce złożą tam moje śmiertelne szczątki; w każdej chwili powinienem być na to przygotowany.
To opieka Bożej Opatrzności sprawia, że w każdym momencie życia, w jakim się człowiek znajdzie, można korzystać ze środków dobroci i Miłosierdzia Bożego, jakie On podaje każdemu z nas.
Trzeba brać życie takim, jakim je Bóg daje.
Błędy przeszłości zaczynają ciążyć w starości.
Samotność… to jest przyjemność mądrych.
Kiedy nadejdzie chwila próby, staw się zaraz w obecności Boga, Matki Najświętszej i wszystkich świętych, a szczególnie tych, których kochasz najwięcej. Oni są blisko ciebie, razem ze wszystkimi chórami aniołów, patrzą na ciebie i czekają wyniku walki; zachęcają cię do wierności i modlą się za ciebie.
Krótkie jest nasze życie. Cała ufność w miłosierdziu Boskim. A o to miłosierdzie Bóg chce, abyśmy Go prosili. Wołajmy zatem, ile sił starczy i póki czas mamy.
Daleko mi do doskonałości, naturę mam złą i zepsutą, Bóg mi tylko dał uznanie mojej nędzy i to uważam za moją moc jedyną.
Raz jeszcze powtarzam: każdej czynności odpowiada wieczność.
Ludzie, którzy są podobni do aniołów, dopóki żyją na ziemi, mogą pewnego dnia stać się gorszymi niż źli aniołowie, i trzeba się wiele modlić, ażeby się nie potępili.
Ale trzeba brać życie takim, jakim je Bóg daje, więc z dobrą myślą naprzód się posuwać, korzystając z poznania słabej strony naszej. Wprawdzie jest to rodzaj męczeństwa, ale męczennicy z radością je przyjmowali.
Gdy grzeszymy mową, mamy nie tylko swój grzech na sumieniu, lecz prawie zawsze i grzech tego, kto nas słucha. Grzeszyć i być przyczyną grzechu drugich – lepiej umrzeć!
Człowiek ma wolność wyboru, ta swoboda wyboru stanowi o jego zbawieniu lub potępieniu.
Maryjo, naczynie poważne, módl się za nas lekkomyślnych!
Bóg zsyła chmury dlatego, żeby słońce żywiej jaśniało.
Cóż naprawdę możemy Bogu naszego własnego w darze złożyć, skoro wszystko do Niego należy?
Nasza prawdziwa mądrość polega na tym, by dobrze wykorzystać dzień dzisiejszy.
Mieszkam przy kapliczce, mam więc codzienny zasiłek duchowny i wobec myśli, że zmianą miejsca mogę go stracić, truchleję, bo w nim cała siła moja.
Nie na próżno nam Kościół wystawia Matkę Najświętszą, jako Królowę męczenników; widzieć cierpienie osób bliskich i nie móc zaradzić – wielkim jest utrapieniem.
Nie tyle nauki, ile dobrych przykładów potrzeba. O ten szkopuł rozbija się postęp ludzkości, postęp nie na papierze, nie w książkach, ale ten postęp realny, odbijający się w życiu i czynach.
Co po tytułach i dostatku, gdy brak cnoty i opanowania.
Boże obdarz mnie pokorną prostotą; niech się nie cenię wyżej nad to, czym jestem i nie wydaję się na zewnątrz innym, niż jestem przed Tobą, który przenikasz tajniki mego serca.
Niemoc osobista wobec zewnętrznych okoliczności, ubezwładniając wolę, czyni ją poddaną Bogu w takiej zupełności, że każda chwila jest ciągłym polecaniem się Opatrzności.
Jedyna tylko wiara w Łaskę Bożą, która sama przychodzi w potrzebie, utrzymać może w spokoju ducha.
Życie i śmierć są w ręku Boga.
Jeśli zachodzą trudności w modlitwie, trzeba czynić, co możemy, a zanadto nie niepokoić się, ponieważ to jest właśnie nasz stan, nasza niemożność i bezsilność, gdy łaska przestaje nas wspomagać.
Świat może mnie wszystkiego pozbawić, ale pozostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa. W niej streszcza się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei.
Opatrzność ku lepszemu wszystko urządza, jeżeli nie w porządku doczesnym, to duchowym.
Śmierć każdej z bliskich i drogich nam osób jest zawsze tylko potwierdzeniem tej nieuniknionej prawdy, że pobyt na ziemi nie jest wieczny. Nie myśl więc za dużo o tym, co będzie jutro; nasza wieczność rozpoczyna sę już w dniu dzisiejszym, nie zaś jutrzejszym.
Dla Ciebie, o Boże, wstaję, dla Ciebie znoszę różne cierpienia, pokusy, utrapienia, walki, gotowość na dzwon i głos Pański.
Bóg nie przestaje wymagać od nas własnej pracy, ale obok tego i zagląda w serce człowieka, łatwo się lituje nad słabością ludzką i zawsze jest obecny tam, gdzie sam człowiek wystarczyć nie może.
Pościć mi nie wolno (ze względu na stan zdrowia), jałmużnę nie bardzo mam z czego dać, do pracy sił mi brakuje. Pozostaje mi jedynie cierpienie i modlitwa. Większych jednak skarbów nigdy nie miałem i nie chcę więcej.
Król Salomon prosił Boga o dar mądrości, to jest o dar widzenia rzeczy w prawdziwym świetle, między którymi najważniejsze dla nas to poznanie drogi do prawdziwego szczęścia.
Bardzo jestem rad widzieć siebie w uznaniu własnej nędzy; uznawać wolno, ile się podoba, lecz nie wolno ciągle w nią się wpatrywać. Wpatrywać się tylko wolno w rany Zbawcy naszego i w nich tę nędzę składać.
Na sądzie ostatecznym wszyscy stanąć musimy, a sprawy nasze z nami.
Natury ludzkiej nie poprawimy, a biorąc na się ciężar troski cudzych postępków, przygniatamy się do reszty i dobrowolnie reszty swobody się pozbawiamy.
Tak długo, jak brak nam będzie wiary żywej, brakować będzie owoców, które ona wydaje, serce ludzkie w dalszym ciągu będzie obumierać i więdnąć.
św. Rafał Kalinowski

patron Wspólnoty